Życie w rytmie rock’n’rolla

Ponownie za sprawą Taylor Jenkins Reid przenosimy się do słonecznego Los Angeles, opanowanego przez różowe lata 70-te. Czas, kiedy ulice miast oświetlały kolorowe neony, kluby wypełniały grupies zakochane w koncertujących zespołach, a płyty winylowe rozchodziły się jak ciepłe bułeczki. Wśród nich znajdował się również album najpopularniejszego zespołu tamtych czasów – Daisy Jones & The Six.

„Właśnie to zawsze uwielbiałam w muzyce. Nie dźwięki, tłumy, dobre chwile czy słowa, lecz emocje, historie, prawdę, które wypływają prosto z twoich ust.”

W tej powieści poznamy losy wszystkich członków zespołu, dowiemy się jak powstało The Six i jak to się stało, że największy sukces odnieśli w siódemkę. Co zaszło między członkami zespołu, po ostatnim koncercie 12 lutego 1979 roku, kiedy weszli na scenę po raz ostatni nawet o tym nie wiedząc.

Na początku musimy sobie coś ustalić: tak moi drodzy The Six ani Daisy Jones nigdy nie istnieli. Ponownie autorka trochę sobie z nami pograła i stworzyła postaci tak żywe i realne, że mogliśmy zacząć wyszukiwać nazwy zespołu w Internecie. Członkowie zespołu, ich przyjaciele wszyscy, którzy przewijają się w tej powieści są po prostu prawdziwi. Każdy z nich ma swój wyjątkowy charakter i sposób myślenia, jedni mają problemy przyziemne, jakie spotykają nas, na co dzień, inni bawią się życiem jak chcą… a może to życie bawi się nimi? W tej powieści nie ma, co spodziewać się przesłodzonej i cukierkowej relacji, przecież jest o gwiazdach rocka. Mamy za to od groma narkotyków i alkoholu przewijających się na każdej imprezie po koncercie.

Powieść stworzona przez Reid to historia wyciągnięta z prawdziwego życia doprawiona o przygody będących na szczycie muzyków. Na czterystu stronach powieści poznamy niepokorną i lekkoduszną Daisy, która nie potrafi być sama, przez co wplątuje się w wielkie kłopoty i w miłość, która nie powinna mieć miejsca. Nie bez powodu na początku wspomniałam o grupies, bo Daisy w swoim szalonym życiu była właśnie jedną z nich. Poznamy Billego, lidera The Six, który pogubił się w drodze na szczyt, a wraz z nim poznamy Camilę, która zawsze była jego drogowskazem do lepszego życia. Camille była po prostu mądrą kobietą, czytając tą powieść można wynieść wiele lekcji z jej życiowej postawy.

„Ale miłość nie jest równoznaczna z byciem doskonałym, z samymi dobrymi chwilami, śmiechem i seksem. Miłość to wybaczanie, cierpliwość, wiara, a od czasu do czasu cios w podbrzusze. To dlatego miłość jest tak niebezpieczna, gdy kochasz się w niewłaściwej osobie. Kiedy kochasz kogoś, kto na to nie zasługuje. Musisz być z kimś, kto zasługuje na twoje zaufanie, a ty musisz zasłużyć na zaufanie tej drugiej osoby. To święta rzecz.”

Oprócz tej trójki poznamy oczywiście resztę The Six, menagerów, dźwiękowców. Każda z tych osób wniosła swoją niepowtarzalną cząstkę do tej historii, sprawił, że jest wyjątkowa. Autorka pozwoliła, bowiem wypowiedzieć się swobodnie, swoim bohaterom, na stronach powieści. Próżno tutaj szukać wypowiedzi narratora, są za to prywatne odczucia każdego z osobna. Każdy z nich opisuje dane wydarzenie tak jak sam je widział. Jak się okazuje często, każdy widział i zapamiętał je na swój sposób. Za sprawą fikcyjnego wywiadu, prowadzonego przez fikcyjną dziennikarkę z nieistniejącym zespołem dostaliśmy historie o prawdziwych ludziach, którzy mogliby chodzić ulicami LA w nie tak odległych czasach.

Nie mogę oprzeć się porównaniu Daisy Jones & The Six do Siedmiu mężów Evelyn Hugo, która bezapelacyjnie wstrząsnęła mną i zostanie w moim sercu na długo. Niestety Daisy nie zrobiła ze mną tego samego. Nie czułam się złamana przez tą powieść tak jak przez jej poprzedniczkę, co nie zmienia faktu, że to genialnie napisania i poprowadzona historia. Gdybym miała ją ocenia dałabym 9/10 ten jeden mały punkcji odejmuję właśnie za to, że nie wzbudziła we mnie aż takich emocji, ale trzeba przyznać poprzeczkę w tej kwestii miała postawioną bardzo wysoko. Podsumowując bardzo, ale to bardzo polecam wam książki Reid. Tak samo tą o Evelyn jak i tą o The Six obie są bezapelacyjnie genialne po prostu jedna jest bardziej genialna od drugiej.

„Ale wiesz co postanowiłam dawno temu? Postanowiłam, że nie chce mieć doskonałej miłości ani doskonałego męża, nie muszę mieć doskonałych dzieci i życia. Chce mieć swoje. Chcę moją miłość, mojego męża, moje dzieci, moje życie. Sama nie jestem doskonała. Nigdy nie będę. Nie spodziewam się perfekcji. Ale w życiu nie trzeba być perfekcyjnym, żeby być silnym.”

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty